Strony

sobota, 9 lipca 2016

Rozdział XII - Szlaban u Riddle'a

Reszta miesiąca szybko zleciała. Chociaż każdy pamiętał doskonały mecz quidditch'a, w którym Ślizgoni wygrali, to i tak każdy był zajęty przygotowaniem się do nocy duchów.
Wszyscy w szkole mówią, że w tym roku grono pedagogiczne zorganizowało bal, a osoba, która się na niego wybiera musi być za coś/kogoś przebrana.
Niestety to już dzisiaj i każdy wczoraj kupował przebranie w hogsmage. Każdy oprócz mnie. Na początku tygodnia razem ze współlokatorami zrobiliśmy kawał Puchonom na Obronie i MI się oberwało, bo Riddle zauważył tylko mnie. Codziennie przed kolacją musiałem iść do gabinetu Riddle'a i odrabiać karę pod jego czujnym okiem. Przez ten tydzień ani razu nie zjadłem kolacji w Wielkiej Sali - zawsze szedłem do kuchni kiedy odrobiłem karę. Za pierwszym razem kiedy przyszedłem odrabiać karę Riddle kazał mi posprzątać swój gabinet. Drugiego dnia kazał wysprzątać swoją łazienkę. Potem było już z górki segregowałem kartotekę z karami. Każdą kartę, w której atrament wyblakł lub została w jakimś stopniu została uszkodzona musiałem przepisywać.
Robiłem to już od półtorej godziny w tym czasie moi znajomi doskonale bawili się na balu Halloweenowym. Kiedy sprzątałem gabinet lub łazienkę Riddle'a siedziałem tu tak długo dopóki nie skończyłem swojej roboty. Pamiętam, że jak sprzątałem gabinet Riddle'a wróciłem do dormitorium grubo po pierwszej w nocy, a następnego dnia wyglądałbym jak zombie, gdyby nie zaklęcie glamour, ale jestem pewny, że zachowywałem się jak zombie.
Kiedy segreguje kartotekę Riddle wypuszcza mnie po trzech ewentualnie trzech i pół godzinach.
Spojrzałem na Toma.
Wyglądał na dwadzieścia pięć lat, może mniej. Ma orzechowe oczy, jasną karnacje oraz czarne rozczochrane włosy, które kontrastowały się z karnacją mężczyzny.  Zauważyłem też, że Riddle jest umięśniony w odpowiednich miejscach, a koszula, którą teraz na sobie miał przylegała do niego i pokazywała jak bardzo ma umięśnioną klatkę piersiową. Jego nogi też były umięśnione, co zawsze było widać jak miał na sobie spodnie, które przylegały do nich.  W dłoniach ze zwinnymi palcami zwykle trzymał różdżkę lub książkę, a teraz czarnowłosy sprawdzał wypracowania, więc w prawej ręce trzymał pióro. Z twarzy ściągnął maskę i było widać, że jest całkowicie skupiony na swojej pracy. Przez ciężkie rysy twarzy nie mógł był arystokratą, ale i tak wyglądał olśniewająco. Długie rzęsy rzucały cień na jego policzkach. Dolna warga jego ust była pełna, a górna nie całkiem.
Usta same prosiły się o pocałunek. W tym momencie miałem ochotę podejść do niego i po prostu go pocałować - dowiedzieć się czym smakują jego usta oraz czym pachnie jego skóra lub ubrania. Chciałem się dowiedzieć też jak bardzo Riddle jest doświadczony w pocałunkach.
- Wszystko w porządku, Severusie? - zapytał przyszły Czarny Pan, który zauważył, że się w niego wpatruje.
Ocknąłem się ze swoich myśli i zarumieniłem się lekko.
- Tak profesorze - wymamrotałem od razu kierując wzrok na pergamin.
W tym momencie byłem pewny, że moje policzki są koloru dojrzałych pomidorów.
O Bogowie! Właśnie oceniałem przyszłego mordercę jako potencjalnego kochanka! Na Boga chciałem go pocałować? Co się ze mną dzieję? Powinni już znaleźć dla mnie miejsce w Mungu. 
Czekaj! Stop! On powiedział do mnie po imieniu! Co się dzieję z tym światem dzisiaj? 
Po następnej półtorej godziny spokojnie mogłem iść do dormitorium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz