Strony

czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział II - W Gabinecie Riddle'a

Odpowiedzi na wasze komentarze: 
Maja Samsung - Relacje Toma i młodego Pottera powiadasz? To będzie trochę trudne. Nie zdradzę mojego pomysłu, więc powiem, że będzie szło w dobrym kierunku. I nie powiem do czego zamierzam. Zrobię wam niespodziankę :) 
oNyks Xyz - Napiszę tyle, że uda mu się wykonać misję i Albus ma taki być ;) 
Selene Neomajni - Według mnie Albus od zawsze pasował do Slytherinu, więc nawet w swoim prawdziwym czasie jest Ślizgonem. Tak jak prosiłaś zrobiłam zakładkę "Bohaterowie". Napiszę od razu, że było trudno znaleźć Albusa "starszego". Bo były same zdjęcia z 1 roku, ale jakoś znalazłam.  
Reszta ważnych informacji: 
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i nie ma błędów. Imię starszego Malfoya znalazłam na stronie wiki Harry'ego Pottera. A imię starszego Blacka wzięłam do gwiazdy, bo ich synowie mają imiona od gwiazd. I mam do was małe zadanko. Wiem, że jesteście kreatywni, więc wymyślcie nazwę grupy, która rozrabia. Coś typu "Huncwoci". Moim pierwszym pomysłem były "Śmerciożelki", ale zrezygnowałam. Przepraszam za błędy jeżeli będą. 
^^^
Poczułem się jakbym zaczynał Hogwart od nowa. No, ale teraz nie będę szedł do pierwszej klasy tylko szóstej. Przy stole Slytherinu było słychać głośne oklaski i wesołe krzyki. Przewróciłem oczami i podszedłem do niego. Nie wiedziałem gdzie usiąść, więc stałem do czasu gdy pewien chłopak nie zrobił mi miejsca obok siebie. 
- Cześć jestem Abraxas Malfoy - przywitał się ten sam chłopak, który zrobił mi miejsce. 
Malfoy? Czyli chodzę do klasy z pradziadkiem Scorpiusa? Lepiej być nie może! 
Przyjrzałem mu się uważniej i mogłem od razu stwierdzić, że gdyby mi się nie przedstawił i tak wiedziałbym, że to Malfoy. 
- Miło mi - uśmiechnąłem się lekko
- To jest Avery, Nott, Black i Lestrange - powiedział pokazując na kolegów 
Zacisnąłem ręce i zęby.
- Mów mi Orion - powiedział Black po czym dodał - Coś się stało? 

Nie nic. Tylko no wiesz... Córka Lestarnge'a zabije twojego starszego syna. Twój młodszy syn umrze kiedy znalazł horkruksa Voldemorta... Doprawdy nic takiego.. 
- Źle się poczułem - skłamałem 
Spojrzałem na stół nauczycielski. 
Aha.. Czyli Riddle już przyszedł. I co? Będzie mi odejmował punkty za oddychanie? Tak.. Nie ucierpię na tym ja tylko cały Slytherin. 
- Severus! - ktoś krzyknął potrząsając mną. 
- Sorry.. Odleciałem - powiedziałem.
- Zdążyliśmy zauważyć - uśmiechnął się Nott.
- O i.. Mówicie do mnie Sev... Nie lubię mojego pełnego imienia - mruknąłem 

Ups sorry nienawidzę mojego teraźniejszego imienia. 
- Zresztą nieważne - machnąłem lekceważąco ręką. 
Spojrzałem jeszcze raz na stół nauczycielski. I kogo mam tu znać? Znam Dumbledore'a i Riddle'a, ale wiem też, że dyrektorem jest Dippet. 
- Naszym opiekunem jest Riddle prawda? - zapytałem odwracając głowę do chłopaków. 
- Tak, ale Slughorn mu tak jakby pomaga - wyszczerzył się Orion
Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o kogo chodzi.
- Facet od eliksirów. Siedzi koło profesora Riddle'a - powiedział Malfoy. 
- Pierwszy raz widzę, że Riddle się kimś interesuje... Szczególnie nowym uczniem. - powiedział powoli Lestrange patrząc na stół nauczycielski.
- O co ci chodzi? - zapytałem. 
- Słuchaj Wilson. Każdy uczeń w tej szkole chcę być zauważony przez Toma. Nawet ci "odważni jak lew" Gryfoni. - powiedział Nott robiąc cudzysłów w powietrzu. - No, a ty zjawiasz się praktycznie znikąd, a on już się tobą interesuje. - dodał 
- Pewnie zastanawia się ile punktów odjąć mi za oddychanie - wzruszyłem ramionami, po czym upiłem łyk soku dyniowego. - Albo ile dać punktów osobie, która by mnie zabiła - dodałem po chwili. 
- Co ty taki na niego cięty? - zapytał Avery
- Spotkałem go w skrzydle szpitalnym wydał mi się... eee.. podejrzany. 
Ha! Morderca moich dziadków wydał mi się podejrzany! 
- On jest spoko! Najlepszy nauczyciel w szkole - Avery prawie krzyknął. 
- Na jego lekcjach ćwiczymy pojedynki? - zapytałem sarkastycznie wiedząc, że Riddle już buduje swoją armię.
Chłopcy jednak nie przejęli się moim sarkastycznym tonem. 
- Jasne! Inaczej nie byłaby to lekcja Obrony - powiedział entuzjastycznie Orion.
- Tak... I rzucamy na siebie zaklęcia czarno magiczne i niewybaczalne - powiedziałem wyłamując sobie palce.
- Żartujesz prawda? - zapytał sarkastycznie blondyn - Riddle nie toleruje czarnej magii.
Och na prawdę? To dla mnie coś nowego, bo ja go znam tylko z tej strony.
- Kiedy mamy obronę? - zapytałem modląc się, żeby jak najpóźniej.
- Jutro - opowiedział Nott
- Co? Nie jestem na to psychicznie przygotowany - jęknąłem niezadowolony.
Byłem pewny, że chłopcy się zaśmieją uważając to za kolejny żart, ale ci, którzy siedzieli naprzeciw mnie spojrzeli za mnie ze strachem w oczach.
Za moimi plecami rozległ się zimny śmiech. Kto by to nie mógł być jak nie Riddle? I od jak długiego czasu nas podsłuchuje?
- Tylko psychicznie? - zapytał
- Tak profesorze. Fizycznie jestem przygotowany. Przecież leżałem kilka godzin w skrzydle szpitalnym, a tak to cały dzień nic nie robiłem - powiedziałem zgodnie z prawdą - Oprócz podróży - dodałem
- Widzę, że zaprzyjaźniłeś się z najbardziej rozrabiającą grupą w całym Slytherinie - powiedział nauczyciel.
Odwróciłem się do chłopaków, a ci wyszczerzyli się do mnie.
- No wie profesor odkąd pamiętam kręcę się w takim towarzystwie - powiedziałem znowu zgodnie z prawdą.
- Za pięć minut w moim gabinecie panie Wilson - powiedział
- Co... Ale... Ja... Ech... - mruknąłem
- Coś nie tak? - zapytał Riddle
- Nic nie zjadłem - powiedziałem wskazując na pusty talerz.
- Nie ważne. Za pięć minut masz się stawić w moim gabinecie. - zażądał
Bąknąłem coś niezrozumiałego pod nosem i nałożyłem sobie pudding, ale zamiast jeść wierciłem w nim dziury.
Wstałem
- Lepiej będzie jak się nie spóźnię - powiedziałem widząc zdumione twarze chłopaków.
- Wiesz gdzie jest jego gabinet? - zapytał Lestrange
- Nie - jęknąłem
Chłopcy wytłumaczyli mi gdzie jest gabinet, a ja chcąc nie chcąc powlokłem się do niego. Zacząłem biec na schodach prowadzących do lochów. Została mi niecała minuta, a ja wolałem się nie spóźnić. Stanąłem przed drzwiami do gabinetu Riddle'a i wziąłem głęboki wdech i wydech. Zapukałem. Usłyszałem ciche "proszę" i wszedłem do gabinetu.
Gabinet wyglądał tak jak sobie wyobrażałem. Przecież Riddle jest dziedzicem Slytherina prawda? Jego gabinet był bardzo (aż za) Ślizgoński.
Ściany były zielono-srebrne. Biurko, które stało po prawej stronie na końcu pokoju było wykonane z ciemnego brązu. Tak samo jak wszystkie półki na książki. Sofa, która stała na środku również była zielona. Obok sofy stał stolik do kawy, który także był wykonany z ciemnego brązu, a pod stolikiem leżał srebrny, puchaty dywan. Koło biurka stał ogromy kominek. Jeszcze raz spojrzałem w każdy kąt gabinetu szukając Riddle'a. Młody Voldemort leżał wygodnie na kanapie. Miał na sobie obcisłe czarne jeansy i czarną koszulę z kilkoma odpiętymi guzikami przez co można było zauważyć jego klatkę piersiową.
Pięknie! Lepiej być nie może! On wygląda tak.. no inaczej. Tak ładnie. Oczywiście żaden nauczyciel nie powinien być tak ubrany. Kurdę Al o czym ty myślisz? 
Riddle chyba wyłapał moje myśli, bo kiedy stanąłem naprzeciw niego niego to podniósł jedną brew.
Po raz kolejny tego wieczoru wziąłem głęboki wdech i wydech.
Odpręż się zamknij swój umysł. 
Podziałało. Chciałem uśmiechnąć się z satysfakcją, ale nie zrobiłem tego wiedząc, że czarnowłosy zadawałby pytania.
- Wzywał mnie profesor - powiedziałem.
Na Merlina! Jak trudno mówić mi do niego profesor! 
- To będzie niebezpieczne jak dołączysz do tej grupy - powiedział nauczyciel siadając na sofie.
Och.. Doprawdy? Od kiedy troszczysz się o swoich uczniów Riddle? Zresztą i tak zrobię ci nazłość. 
- Jak już mówiłem odkąd pamiętam kręcę się wokół takich osób. Może my stracimy trochę punktów, ale szkoła się będzie dobrze bawiła - wzruszyłem ramionami - Zresztą można nadrobić punkty meczami quidditcha, albo na lekcja - dokończyłem
- Wątpię, że punkty nadrobicie na lekcjach. Pan Malfoy nie jest zbyt bystry - wredny uśmiech pojawił się na twarzy Riddle'a.
- Każdy jest w czymś dobry. Tylko jedni umieją to lepiej inni gorzej. Nikt nie jest idealny... Chociaż.. Mi do perfekcji mało brakuje - przeczesałem palcami włosy.
- Jesteś małym, wrednym, aroganckim...
- Gnojkiem? - zapytałem sarkastycznie - Wiele razy byłem tak nazywany - skłamałem.
Dziwne prawda? Osoba taka jak Riddle wydaje ci się tak bardzo opanowana, a jednak na twoich oczach traci panowanie nad sobą. Czarnowłosy wstał z sofy i patrzył prosto w moje oczy. Nie przerywałem kontaktu wzrokowego, ale kontem oka zobaczyłem, że zaciska dłonie w pięści.
Jak ja wręcz kocham wkurzać ludzi tak, że tracą nad sobą panowanie!
Nie przewidziałem jednak tego, że młody Voldemort użyje wobec mnie Legilimencji. W głowie prześwitywały mi obrazy. Najpierw był to tata potem mama, Lily i James. Gdybym nie zamknął umysłu przed nauczycielem na pewno doszedłby do Scorpiusa, a wtedy zrobiłoby się nieprzyjemnie. Przecież każdy Malfoy jest do siebie podobny.
- Na każdym uczniu używasz Legilimencji? - warknąłem
- Ty jesteś wyjątkowy - powiedział i znów przybrał maskę obojętności.
- Jestem zaszczycony - powiedziałem sarkastycznie.
Riddle usiadł na sofie, a ja dopiero teraz zobaczyłem fotel koło niej. Oczywiście musiał być tego samego koloru co sofa.
- Usiądź - powiedział Voldemort wskazując na fotel.
- Dziękuje postoje - powiedziałem przeczesując włosy palcami. Po czym dałem kciuki do tylnych kieszeni spodni.
Ktoś lekko zapukał do drzwi. Z ust Riddle'a padło ciche "proszę". Do gabinetu wszedł straszy mężczyzna. Był grubszy i miał rzadkie siwe włosy. Siedział on obok Riddle'a na kolacji. Nauczyciel eliksirów - profesor Slughorn.
- Witaj Horacy - powiedział spokojnie Riddle.
- Witaj Tom. Nie uważasz, że Severus powinien być już w dormitorium? Jest już późno - nauczyciel eliksirów od razu powiedział o co mu chodziło.
- Zaprowadzę go żeby się nigdzie nie zgubił. Po za tym nie zna hasła - powiedział Riddle.
Podszedł do mnie i złapał mnie za ramie, a moje nogi momentalnie się ugięły.
- I bym zapomniał - tym razem Voldemort zwrócił się do mnie - Co wtorek o piętnastej masz wstawić się w moim gabinecie na dodatkowe lekcje.
Zanim zdążyłem ogłosić swój głośny sprzeciw nauczyciel eliksirów zapytał:
- Nie jesteś zbyt surowy Tom?
- Myślałem i tak mówią, że lekcje ze mną to sama przyjemność - powiedział młody Lord
- To ktoś musiał pana okłamać - powiedziałem, a zaraz potem pożałowałem, bo Riddle zacisnął mocniej swoją dłoń na moim ramieniu przez co syknąłem - Po za tym nie jestem kompletnym beztalenciem. Mam pewien talent do Obrony Przed Czarną Magią, ale wątpię, że się panu spodoba profesorze Riddle. Po tym talencie został mi jeszcze talent do pakowania się w kłopoty - dokończyłem.
- Chodźmy już. Zaraz zacznie się cisza nocna - powiedział Tom i wyprowadził mnie z gabinetu.
Kiedy wyszliśmy z gabinetu zacząłem się szarpać i wyrywać byleby czarnowłosy mnie puścił.
- Umiem chodzić - warknąłem
- Jakoś nie zauważyłem - mruknął Riddle i się zatrzymał.
No tak byliśmy już przy ścianie przez, którą przechodzi się do pokoju wspólnego Slytherinu. Młody Voldemort podszedł do mnie bliżej. Dzieliło nas parę centymetrów. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Byłem pewny, że słyszy jego bicie.
On jeszcze do cholery nie zapiął tej koszuli! 
- Uciec przed śmiercią - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Uciec przed śmiercią - powtórzyłem głośno połykając ślinę.
- Bardzo dobrze. Znasz już hasło, więc sobie poradzisz - powiedział i zniknął
- Cholerny Riddle - warknąłem cicho.
Powiedziałem hasło i wszedłem do pokoju wspólnego. Kiedy wszedłem wszystkie rozmowy nagle ucichły. Zauważyłem, że salon się nie zmienił, a raczej nie zmieni się w przyszłości.
Niecały dzień  szkole, a już się tobą interesują.
Przeczesałem włosy i spojrzałem w stronę Abraxasasa* pytającym spojrzeniem. Ten tylko się do mnie wyszczerzył. Przewróciłem oczami i podszedłem do niego. Nie był sam. On siedział na fotelu, a na kanapie siedzieli: Lestrange, Avery, Nott i Black. Naprzeciw kanapy stał duży kominek.
- Posuńcie się - mruknąłem do chłopaków siedzących na kanapie, którzy się przesunęli.
Usiadłem. Nie zamierzałem się odezwać. Wiedziałem, że Malfoy - król Slytherinu to wszystko ustawił.
Po raz kolejny tego wieczoru przeczesałem dłonią włosy na co niektóre dziewczyny westchnęły. Wpatrzyłem się w ogień, który był w kominku i grzał cały pokój. Postanowiłem się w niego patrzyć tak długo, aż będzie głośno. Teraz zrobiło mi się żal James'a i Lily. Rodzice wiedzieli, że jestem w podróży w czasie. Ciekawe co powiedzieli rodzeństwu, rodzinie i.. Scorpiusowi.
Przed twarzą ktoś - Malfoy - machnął kilka razy dłonią. Musiałem kilka razy mrugnąć po czym z przyjemnością stwierdziłem, że w salonie jest normalnie.
- No to.. Po co Riddle cię zaprosił do siebie do gabinetu i co robiliście tam tak długo? - zapytał blondyn
Oj uwierz nic takiego... Była sprzeczka i no wiesz użył wobec mnie Legilimencji. Na prawdę nic takiego.. 
- Nic takiego - wzruszyłem ramionami - Ostrzegł mnie przed wami. O i potem przyszedł Slughorn. No, a najgorsze zostawił na deser. Mam z nim dodatkowe lekcje co wtorek. - dokończyłem znudzony.
- Jak fajnie - jęknął Orion
- Wydaje mi się, że Tom jest tobą zainteresowany - stwierdził Avery ruszając sugestywnie brwiami.
- Chyba cię główka boli chłopczyku - warknąłem - Jestem hetero - skłamalem
A co miałem powiedzieć? O tak jestem homo i chodzę z prawnukiem Malfoya. 
- Ale.. - zaczął Abraxas
- Och zamknij się Ab. Idę do dormitorium spać mi się zachciało - warknąłem.
Poszedłem szybko na schody. Chłopcy - niestety - poszli za mną. Puściłem w ich stronę niewerbalne "Inpedimento" i szybko wszedłem do dormitorium. Okazało się, że pokój mam właśnie z nimi,
Zapowiada się długa podróż w czasie...
---
* Nie wiem czy dobrze odmieniłam/napisałam




7 komentarzy:

  1. Hej! Nareszcie nowy rozdział! Przez tydzień nie miałam co czytać ;('
    Jest parę błędów, ale reszta ok. Myślę, że Albus powinien bardziej skupić się na misji niż (boże jak to zabrzmi) oceniać jak przystojny jest jego nauczyciel (!), największy czarnoksiężnik świata czarodziejów (!).
    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko! Czekam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!
    Fajny rozdział. Tom ♥
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto było czekać :D myślę że za bardzo się powtarza zwrot ,,przeczesal dłonią włosy " poza tym jak będzie tak często to robił to włosy mu się przetłuszczą ;) . Nazwa dla nich ? Wiesz może że pierwotnie śmierciożercy mieli się nzywac Rycerzami Walpurgii ( chyba tak to się pisze) możesz też nazwać ich jakoś zabawnie jak Stowarzyszenie Córek i Synów Szatana pod wezwaniem Salazara Slytherina . Do następnego rozdziału (oby szybko ) Majka

    OdpowiedzUsuń
  4. Stowarzyszenie Biblioteki:
    Prosimy o umieszczenie dokładnych informacji co do czasów. Czy to czasy Nowego pokolenia szkolne czy dorosłe?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę, powiedz mi, że to opowiadanie nie będzie gejowskie. Popieram związki homoseksualne, ale ze wszystkim parrlingów potterowskich Tom (mój ulubiony bohater zHP) nie może być gejem. Ta orientacja seksualna nie pasuje mi do zimnego i bezwzględnego Voldemorta.
    Trochę denerwuje mnie Albus. Powinien być grzeczniejszy.
    Voldemort profesorem... W kanonie było, że nie dostał tej posady dwukrotnie. A szkoda. Pewnie byłby idealnym nauczycielem.
    Pozdrawiam
    Lauren

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, powiem to tak:
    Czy orientacja Malfoy'ów przechodzi z pokolenia na pokolenia ? Razem z blond włosami ?
    Ja wiem, że Al jest przystojny, młody i tak dalej, ale uwierz jeśli w następnym rozdziale okaże się, że będzie z Czarnym Panem Wersja 2.0 to ja stąd uciekam.
    Al + Scorp
    Harry + Draco
    James + Lucjusz
    ^ I to wszystko równa się: Załamanie psychiczne czytelnika. (I tak to wielbię) Ponadto uwielbiam takiego Sev'a, pewnego siebie, sarkastycznego niemiłego i chamskiego. Kocham. Mam chyba słabość do złych charakterów... Po raz kolejny przepraszam za nieskładność komentarza, ale to naprawdę moja słaba strona.
    Pozdrawiam,
    (II) SLY

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam te jego przemyślenia/to co chciał powiedzieć. Śmieję się w głos!
    Albus+Scorpius=najlepszy ship ever.
    Najpiękniejsze jest to, że ja kiedyś sama go wymyśliłam, po czym weszłam do internetu i ujrzałam, że nie byłam pierwsza...
    Jedyne co wydaje mi się dziwne to fakt, że to nawet nie są czasy Huncwotów, więc wszystko powinno być bardziej... archaiczne. A ty piszesz jakby we współczesności, co mi nie przeszkadza, ale jednak.
    Albus - typowy arogancki chłopak, wykapany dziadek. No, a przecież dziadka nie ma jeszcze na świecie, więc... dziadek jst wykapanym Albusem.
    tak.
    dobra, lecę dalej.
    Okej

    OdpowiedzUsuń