niedziela, 31 stycznia 2016

Miniaturka Drarry - Miłości nie da się ukryć

4 komentarze:
Hej! Dzisiaj to nie rozdział, ale moja pierwsza miniaturka Drarry. Napisałam ją i wstawiłam dzisiaj, bo uznałam, że wam też coś się ode mnie należy na walentynki. Mam nadzieję, że się spodoba, a co do rozdziału nie wiem kiedy będzie. 
Przepraszam za jakiejkolwiek błędy, ale też jestem człowiekiem. Tak, więc czytajcie! 

*-*-*-*-*-*-*

Prawie każdy z nas ma lub miał osobę, która mu się podobała. Na początku zawsze było to zauroczenie, a potem stopniowo zmieniało się w miłość. I chociaż wiele osób mówiło nam, że to tylko zauroczenie ty i tak wiedziałeś swoje. Nie ważne ile razy próbowaliśmy się odkochać w tej osobie nigdy nie wychodziło. I chociaż mówisz, że masz najgorzej, bo osoba, którą kochasz nie zwraca na ciebie uwagi lub po prostu cię nie zna. 
Ja uważam, że i tak masz lepiej ode mnie. Przecież nie ma nic gorszego jak kochać się w osobie, dla której jesteś tylko największym wrogiem w czasach szkolnych.
Nie będę pisał czegoś w stylu "Cześć jestem Draco Malfoy. Jestem czarodziejem i właśnie będę kończył piąty rok nauki w Hogwarcie, a osobą, którą kocham jest Harry Potter".
To nie moja bajka. Tak samo nie moją bajką było proszenie Pottera o przyjaźń. 
Od kąd pamiętam słyszałem historię o chłopcu-który-przeżył. Za każdym razem kiedy słyszałem tą historię coraz bardziej mi imponował. Można to uznać za dziwne, ale dzięki tej historii zauroczyłem się w nim przez co w taki sposób dowiedziałem się, że jestem gejem. 
Kiedy dowiedziałem się od ojca, że Harry Potter idzie do Hogwartu tego samego roku co ja byłem najszczęśliwszą osobą na ziemi. Bynajmniej tak mi się wydawało.
Ojciec powiedział mi o tym przed tym jak znaleźliśmy się na dworcu Kings Cross. Byłem szczęśliwy tak jak nigdy. Na peronie pożegnałem się z rodzicami i znalazłem dwójkę swoich przyjaciół Vincenta Crabe'a i Gregory'ego Goyle'a. 
Weszliśmy do pociągu i znaleźliśmy sobie przedział. Kiedy pociąg odjechał rozmawialiśmy o wszystkim: jak będzie w Hogwarcie, kto będzie nas uczył, między jakimi domami będzie pierwszy mecz quidditcha. Nie myślałem o tym w jakim będę domu. Doskonale wiedziałem, że będę w Slytherinie. Tak samo jak każdy członek mojej rodziny. 
Po przejechaniu prawie całej drogi do Hogwartu uznaliśmy w trójkę, że poszukamy słynnego Harry'ego Pottera. 
Znaleźliśmy go w przedziale z Weasleyem.
Zabolało mnie kiedy zaproponowałem żeby się ze mną zaprzyjaźnił, a on odmówił. Nie wytrzymałem i powiedziałem coś przez co znienawidził mnie jeszcze bardziej. 
Wściekły na siebie wróciłem wtedy do przedziału. 
Do dzisiaj kiedy kłócę się z Potterem nie chcę tego, ale to cholernie boli jak on wyzywa moją rodzinę. 
Teraz.. zostały prawie dwa miesiące nauki i wakacje. Piąty rok powoli się kończy, a ja miałem nadzieję, że w tym roku będzie inaczej. Nie będzie tych głupich kłótni z Potterem, bo się domyśli o co chodzi. No cóż nadzieja matką głupich. Potter najprawdopodobniej gustuje w dziewczynach, więc co się dziwić?
Dodatkowo Pansy.. Od zeszłorocznego Balu Bożonarodzeniowego nie daję mi spokoju. Chociaż mówię jej cały czas, że jest dla mnie tylko przyjaciółką, ale ona nie przestała dalej się lepić do mojej osoby. 
Teraz jest kolacja. Siedzę przy stole Ślizgonów w miejscu gdzie doskonale widać stół Gryfonów.
Stół Gryfonów to niewłaściwe słowo.. miałem doskonały widok na Harry'ego i jego przyjaciół.
Tak w ogóle to kogo ja oszukuję prychnąłem w myślach. Na pewno Potter gustuje w dziewczynach i brzydzi się takimi jak ja..
Zacząłem dłubać w swojej kolacji. Nie wiem czemu, ale straciłem apetyt.
Jak to przez co? Prawie cały czas gapiłeś się na idealnego Pottera. Przez jego szczęśliwy wyraz twarzy straciłeś apetyt, bo sam chciałbyś być naprawdę szczęśliwy.
No cóż co prawda to prawda. 
Wstałem od stołu Ślizgonów i wyszedłem z Wielkiej Sali kierując się do najbliższej sali lekcyjnej. 
Ostatnio często przebywałem sam w różnych miejscach w zamku. Chciałem być sam i odreagować swoją złość, którą miałem do Pottera na innych obiektach.
Kiedy wszedłem do klasy zdałem sobie sprawę, że jest to stara sala, w której kiedyś uczono Obrony. 
Wyciszyłem salę zaklęciem i usiadłem na biurku nauczyciela.
Miałem ochotę się rozpłakać jak małe dziecko.
Byłem pewny, że jak przyjadę do Hogwartu jakoś uda mi się zaprzyjaźnić z Potterem, ale się to nie udało. Nie wiem dokładnie co zrobiłem, ale gdyby tylko można było cofnąć czas naprawiłbym to. Niestety nie mogłem.
- Cholerny Potter! - krzyknąłem. Wstałem z biurka i zacząłem chodzić po klasie w kółko. - Czemu mu się do cholery wszystko udaję? Udaję mu się niemalże wszystko od quiddicha zacząć! Zawsze musi być lepszy! Czemu ja się kocham w tym idiocie?! No tak zapomniałem nie potrafię się odkochać! - krzyczałem.
Czasem potrzebowałem się wydrzeć, żeby moje wszystkie emocje opuściły mnie.
- A Potter jest cholernym Gryfonem, któremu wszystko się udaje - warknąłem.
Podeszłem do krzesła stojącego najbliżej mnie i kopnąłem je tak mocno, że się przewróciło.
- Nie musisz wyżywać się na tych biednych meblach - usłyszałem cichy głos od strony drzwi. 
Powoli odwróciłem się w ich stronę. Nie miałem ochoty nikogo widzieć. Chciałem zostać sam, ale w głębi serca chciałem, żeby był to jakiś Ślizgon. Dlaczego Ślizgon? TO proste. Jeżeli byłby to Ślizgon i usłyszały to co krzyczałem spokojnie można by było go zaszantażować. No dobra. Każdego można by było spokojnie zaszantażować. No dobra PRAWIE każdego, bo kogoś ze świty Pottera nie za bardzo. Nie spodziewałem się jednak, że osobą, która weszła mi do klasy jest sam Potter. 
Chciałem coś powiedzieć, ale Potter nie pozwolił żebym cokolwiek powiedział, bo sam powiedział: 
- Zapomniałeś zamknąć drzwi, Malfoy. 
Miałem ochotę jeszcze bardziej sobie coś zrobić. Chciałem zostać sam, a zapomniałem zamknąć drzwi zaklęciem. Dodatkowo idealny Potter wszedł mi do klasy akurat wtedy kiedy krzyczałem jakim jest idealnym dupkiem. 
- A ty jak na Gryfona przystało musiałeś pójść za mną i sprawdzić co robi taki zły Ślizgon jak ja. Prawda? - zapytałem podnosząc jedną brew. 
- Wiesz czasem warto wiedzieć co inni ludzie robią. 
- No tak całkowicie zapomniałem, że ciekawość to jedna z najbardziej rozpoznawalnych cech Gryfonów -przewróciłem oczami. - Może byś się przyznał dlaczego twoja osoba mnie śledziła. 
- Powiem prawdę - zaczął. 
- Tęgo od ciebie oczekuje, Potter - warknąłem przerywając mu. 
- Zauważyłem, że ostatnio cały czas znikasz bez swoich goryli.
- Kto by się spodziewał, że słynny pan Potter obserwuję kogoś takiego jak ja - mruknąłem. - Ale mów dalej. 
- Postanowiłem dzisiaj zobaczyć co knujesz - powiedział. 
- No tak, bo jak Ślizgoni gdzieś są sami to na pewno coś knują - sarknąłem. 
- Tak, więc poszedłem za tobą. A że zapomniałeś zamknąć drzwi zaklęciem usłyszałem parę ciekawych rzeczy. 
- Ja też często słyszę ciekawe rzeczy, Potter - powiedziałem z lekkim uśmieszkiem na twarzy. 
- Dowiedziałem się, że pan Malfoy osoba, z którą praktycznie każda dziewczyna i chłopak pragnie się przespać woli chłopców i co najlepsze kocha się w Harrym Potterze. Swoim największym wrogu w czasach szkoły - powiedział podchodząc do mnie bliżej. 
- I co teraz zrobić?  Zamierzasz roznieść o tym plotki? - szepnąłem patrząc mu w oczy. - Proszę bardzo! - krzyknąłem. - Niech cały Hogwart dowie się, że Draco Malfoy woli chłopców - prychnąłem. - Może to nawet i lepiej jak się dowiedzą - powiedziałem powoli. - Bo jak sam powiedziałeś praktycznie każda dziewczyna i chłopak pragnie się ze mną przespać - pokręciłem z rozbawieniem głową. - Chłopcy bynajmniej zobaczą, że mają u mnie minimalne szanse, a dziewczyny się odwalą - wzruszyłem ramionami. 
- Jesteś idiotą, Malfoy. 
- Z tego co wiem to bycie idiotą to twoja zasługa Gryfiaku - byłem pewny, że w moich oczach widać iskierki rozbawienia. - A teraz powiedz.. Co zamierzasz zrobić z informacjami, które usłyszałeś przypadkiem? - zapytałem szeptem. 
- Wiesz na początku chciałem tak jak mówiłeś roznieść to jako plotki - zielonooki uśmiechnął się do siebie. - Potem uznałem, że lepiej je zapamiętać,  żeby mieć na ciebie haka w razie problemu - okularnik uśmiechnął się jeszcze szerzej. 
Z tego co zaobserwowałem mówił coś jeszcze, ale nie wiem co. Widziałem tylko jak jego pełne, malinowe usta się ruszają. One wypowiadały zdania, zdania tworzyły się ze słów, a słowa by nie istniały bez liter. 
Szczerze to miałem gdzieś co zrobi z tym co usłyszał. Mógł nawet powiedzieć to całemu Hogwartowi byleby pozwolił ten jeden jedyny raz się pocałować. 
W sekundę w mojej głowie wymyśliłem plan. 
Powoli oblizałem moje suchę wargi patrząc na jego malinowe. 
Równie wolno jak oblizałem moje wargi przybliżyłem nasze głowy do siebie. A może to było wolniej? 
Zauważyłem tylko, że Potter przestał gadać i jestem pewny, że gdybym podniósł wzrok i popatrzył na jego zielone oczy zobaczyłbym strach. 
Potem poczułem moje wargi na jego. Były miekkie. Zacząłem poruszać wargami, a czarnowłosy nie wiedział co się dzieje, więc praktycznie od razu dał mi wejście do swojej jamy ustnej. Smakował kawą i wanilią. Po chwili Potter oddawał pocałunek. Był on namiętny, a nasze języki plątały się w tańcu. Badaliśmy podniebienia drugiej osoby. Jęknąłem kiedy Potter przygryzł moją dolną wargę. Kto by pomyślał, że Gryfiak umie tak dobrze całować?  
Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam tchu. 
- Zrób z tymi informacjami co chcesz. Ale najlepiej będzie jak zostawisz je dla siebie - powiedziałem patrząc mu prosto w twarz. 
Miał zaczerwienione policzki i błyszczące oczy. 
Nie chciałem zostawać z nim ani minuty dłużej. Wyminąłem Pottera, żeby wyjść z klasy. A kiedy znalazłem się na korytarzu od razu skierowałem się do swojego dormitorium. 

niedziela, 17 stycznia 2016

VII - Malfoy chwilowo bawi się w mamuśkę

4 komentarze:
Nie będę wam się usprawiedliwiała szkołą, bo ta gadka nie jest nawet prawdziwa.
Byłam pewna, że rozdział zdążę napisać w przerwę świąteczną, ale lenistwo zagórowało. I napisałam dopiero teraz. Co prawda teraz są wystawiane oceny na semestr i trzeba poprawić to i tamto, ale mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Wydarzenia w Wielkiej Sali na początku miały przebiegać trochę inaczej, ale uznałam, że tak będzie lepiej :)
Przepraszam za jakiekolwiek błędy.                                                                           ^^^
 Wstałem wcześnie. Miałem zły sen, a jego głównym bohaterem był Scorpius. Śniło mi się, że Scorpius osądza mnie o zdradę i kłamstwo. To nie musi wydawać się straszne, ale było... ta atmosfera... głos Scorpiusa i to echo z każdym jego słowem. Na samą myśl o tym zadrżałem. Spojrzałem na zegarek, który stoi na szafce nocnej i jęknąłem.
Czy ja kiedykolwiek się wyśpię? Jest 5.45 o tej godzinie normalni ludzie śpią.. No tak zapomniałem je nie jestem normalny. 
Przewróciłem się w stronę ściany, zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć - bez skutku. Westchnęłam wstając z łóżka. Skoro i tak nie umiem zasnąć to chociaż wezmę prysznic. Wyciągnąłem z kufra pierwszy lepszy zestaw ubrań składający się z białej koszuli i czarnych spodniach po czym poszłem do łazienki. Zdecydowałem, że wezmę długi prysznic, który mnie zrelaksuje.
Kiedy już wykonałem poranną toaletę podszedłem do lustra, popatrzyłem na swoje już suche włosy. Przeczesałem je. Oczywiście nic nie pomogło, bo co z nimi nie zrobię i tak stoją we wszystkie strony.
Wróciłem do dormitorium i położyłem się na łóżku. Śniadanie zaczyna się o 6:30, a jest 6:00. Mam czas na powtórzenie lekcji, ale tego nie potrzebuję. Więc co mam robić? Nie obudzę reszty, bo mnie zabiją... Chociaż nie przeczę, że należałoby im się za wczoraj.
Zadanie domowe jest odrobione i kilkanaście razy sprawdzone. Westchnąłem. I co mam robić?
Leżałem jeszcze z piętnaście minut patrząc w baldachim. Po tych minutach uznałem, że lepiej by było się przejść. Wziąłem ze sobą torbę z książkami, bo prawdopodobnie nie wrócę do dormitorium rano. Kiedy wyszedłem z pokoju wspólnego uznałem, że warto by było pójść na błonia póki jest jeszcze pogoda. Jak już byłem na błoniach ruszyłem w stronę wielkiego Buku, który stał koło jeziora. Lubię to miejsce. Wiąże się z nim wiele wspomnień tak samo jak z prawie wszystkimi miejscami w Hogwarcie. Nie wyobrażam sobie, że będę musiał opuścić tą szkołę po siódmym roku nauki.
Kiedy już znalazłem się pod Bukiem to usiadłem opierając się o korę drzewa. Jak na jesień była piękna pogoda. Słońce lekko grzało i wiał chłodny wietrzyk. Na ziemi leżało trochę liści.
Wziąłem jeden liść, który leżał najbliżej i uważnie mu się przyjrzałem. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Liście zawsze będę dobrze wspominał w jesieni. Przypominają mi one paczkę ze Slytherinu, do której należę ja, Scorpius, Tristan, Chris i Veronika. Prawie co roku kiedy spadną liście nie ważne czy są mokre czy suche rzucamy nimi w siebie, wywracamy siebie nawzajem na nie i takie tam. Oczywiście potem brudni, a czasem mokrzy i brudni wracamy do zamku, ale zawsze spoceni, uśmiechnięci i z zarumienionymi policzkami od chłodnego powietrza. Czasem jest tak, że po tej naszej niewinnej zabawie, któreś z nas jest chore. Raz zdarzyło się tak, że wszyscy zachorowaliśmy i według poleceń pielęgniarki powinniśmy leżeć w łóżkach, a my spotkaliśmy się w jednym dormitorium i się wygłupialiśmy. Nikt się o tym nie dowiedział oprócz paru skrzatów domowych.
Westchnąłem i wstałem. Według mnie śniadanie się już zaczęło. Może jest już siódma?
Kiedy znalazłem się w Wielkiej Sali zauważyłem, że każdy nauczyciel siedzi na swoim miejscu, a przy stołach domów są luki, które oznaczają brakujących uczniów. Ruszyłem w stronę stołu Ślizgonów. Zauważyłem, że współlokatorzy już siedzieli na swoich miejscach, ja usiadłem na swoim.
- Gdzie byłeś? - zapytał nagle Malfoy kiedy usiadłem już na swoim miejscu.
Jesteś moją matką
- Na błoniach - wzruszyłem ramionami.
- Czemu nas nie obudziłeś? - dopytał Nott.
- Wstałem dosyć wcześnie zabilibyście mnie za to - powiedziałem. 
- Mogłeś chociaż napisać kartkę gdzie poszedłeś. Abraxas wariował - powiedział Orion.
- Jasne. Zapamiętam to sobie. Następnym razem skoczę z wieży astronomicznej żebyście mnie szybko znaleźli - przewróciłem oczami nakładając sobie jajecznicę na talerz.
Zacząłem powoli ją jeść. To może wydawać się dziwne. Jem strasznie mało, ba! Prawie wcale, a nie czuję głodu... No cóż w tym czasie nie ma kogoś takiego jak Scorpius, który zawsze jak nie jem to każe mi zjeść chociaż kanapkę. Odłożyłem widelec na talerz i wziąłem puchar, z którego napiłem się soku dyniowego. Kiedy obstawiałem puchar ktoś prawdopodobnie "przypadkiem" mnie szturchnął tak, że sok wylał się na moją białą koszulę.
- Co do cho... - zacząłem wstając od stołu.
Rozejrzałem się i zauważyłem, że oprócz mnie przy stole Ślizgonów stoi tylko jeden chłopak. Zmrużyłam oczy i dostrzegłem krawat w kolorach domu lwa.
- Mogłem się domyśleć, że Gryfoni są tacy niezdarni - powiedziałem głośno tak, że każdy obecny w sali to słyszał.
Gryfon, który  mnie szturchnął odwrócił się.
- Potter - szepnęła Avery żebym wiedział kto to jest.
No tak mogłam się domyśleć. Włosy stojące we wszystkie strony, skóra za ciemna, ale też nie za jasna. Koniec prawie jak kropka w kropkę mój ojciec...  No tylko, że ten Potter ma orzechowe oczy, a mój ojciec ma zielone po swojej mamie.
Gdyby nie to, że ja również mam zielone oczy i trochę inną sylwetkę można by było uznać nas spokrewnionych co jest prawdą tylko, że on o tym nie wie i się nigdy nie dowie.
Gryfon stał do mnie przodem. Teraz uświadomiłam sobie, że w Wielkiej Sali jest zupełnie cicho.
Super. Znów będę sytuacją w całej szkole.
- Potter, czy ty nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo droga była ta koszula? -  zapytałem z teatralnym dramatem w głosie.
Ci którzy bardzo dobrze wiedzą, że właśnie tak oni zachowują się w stosunku do swoich ubrań. Scorpius chyba najgorzej, bo jak mu się niechcący to poplami to jest mało piekło na ziemi.
Mina Gryfona była bezcenna. Szkoda że nikt nie zrobił zdjęcia. Ja miałam ochotę zacząć się śmiać.
- No o co się gapisz? Co innego gdybym przez ciebie oblał się kawą, herbatą albo innym gównem. Soku dyniowego się nie z pierze. - warknąłem.
- I co z tego? - zapytał patrząc na mnie obojętnie.
Przewróciłem oczami.
- I to, że będziesz mi musiał ją odkupić. 
- Chyba sobie śnisz - prychnął. - Co zrobisz jeśli ci jej nie odkupię?
Westchnąłem.
- Łatwiej by było chyba wyliczyć czego ci nie zrobię - mruknąłem pod nosem. Na szczęście Gryfon tego nie słyszał. - Jestem od ciebie sprytniejszy. Jest to jedna z głównych cech Ślizgonów dlatego należę do tego domu. No i chociaż z tego co słyszałem jesteś bardzo dobrym szukającym to jestem pewny, że i tak mam lepszy refleks.
- Niby jakim cudem jesteś pewny, że masz leoszy refleks ode mnie? - zapytał. 
- Na Merlina - mruknąłem. - Pamiętasz jak Abraxas rzucił we mnie nożem? Gdyby mi się chciało złapałbym go bez problemu - wzruszyłem ramionami.
- Ale chciałeś pokazać jak "dobrym" jesteś aktorem - powiedział Orion robiąc cudzysłów w powietrzu.
- Zamknij się - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
Spojrzałem na Gryfona i uważnie mu się przyjrzałem.
Mogę się założyć, że mój tata był w jego wieku niższy.
- Wiesz, że przez siebie koszula mi się lepi do skóry? - zapytałem retorycznie.
Gryfon nic nie powiedział tylko się na mnie patrzył.
Westchnąłem. Miałem dosyć tego dziwnego uczucia na klatce piersiowej, więc zacząłem powoli odpinać guziki koszuli.
- Uważaj! - usłyszałem.
Bez zastanowienia wyciągnąłem różdżkę i spojrzałem na Gryfona. Stał on z wyciągniętą różdżką skierowaną we mnie.
Zacząłem się śmiać. Gryfon na początku nie wiedział o co chodzi. Co było widać na jego twarzy ale szybko pozbył się maskę zorientowania na obojętną.
Śmiałem się tak długo, że zaczął boleć mnie brzuch, a oczu poleciały łzy. Wytarłem łzy prawą ręką, w której dalej trzymałem różdżkę. Próbowałem się uspokoić, ale nie wychodziło mi to za dobrze. Dawno się tak nie uśmiałem.
- Wiesz nie przypuszczałem, że Gryfon zdobędzie się na coś takiego i będzie mógł zacząć pojedynek jak druga osoba nie patrzy - próbowałem zdusić w sobie śmiech. - Przecież wy Gryfoni zawsze szlachetne stajecie do walki i nie korzystacie z nieuwagi nie przyjaciela mam rację? A może tiara się pomyliła i powinneś być w Slytherinie?
Na ostatnie słowo Gryfon się wściekł. Jasne próbował to ukryć, ale było widać to w jego oczach. Zrobiły się ciemniejsze. Popatrzył na mnie "groźnym" wzrokiem.
Musiałem powstrzymać się od ponownego wybuchnięcia śmiechem przez co brzuch zaczął mnie mocniej boleć.
- Poćwicz nad minami i wzrokiem, bo ci kiepsko wychodzi - powiedziałem i zacząłem dalej odpinać koszulę.
Byłem już prawie przy końcu jak usłyszałem jak coś przecina powietrze.
Spojrzałem przed siebie, podniosłem różdżkę, zrobiłem nią mało skomplikowany ruch nadgarstkiem mówiąc przy tym w myślach ''protego''.
- Chciałeś mnie zabić? Zaklęcie rozbrajające jest z pozoru nieszkodliwe, bo siniaki się nie liczą prawda? Ale jeżeli zaklęcie jest silne można komuś coś złamać. A na mam akurat tak, że do ściany mam dosyć daleko, więc prawdopodobnie stało by się coś gorszego. Albo nie uczyli cię tego - w co wątpię, albo twój mały Gryfoński móżdżek tego nie pojmuje - warknąłem.
Ten patrzył na mnie jak na idiotę na co przewróciłam oczami. Zostało kilka ostatnich guzików do odpięcia, a że mi się nie chciało ich odpinać to spokojnie "rozerwałem" koszulę tak, że guziki odpadły. 
- Właśnie sobie popsułeś koszulę - mruknął Potter.
- I tak kupisz mi nową - wzruszyłem ramionami.
Spojrzałem na współlokatorów. Przekląłem w myślach, że nie ubrałem szaty.
- Ma któryś z was bluzę? - zapytałem.
- Jasne - powiedział Orion.
Chłopak wstał o szatę potem bluzę. Pod bluzą miał ubrany czarny t-shirt z nadrukiem. Kiedy rzucił mi bluzę ubrał szatę i usiadł.
- Dzięki ratujesz mi tyłek - mruknąłem.
Powiesiłem bluzę na krześle i całkowicie zdjąłem koszulę.
Oczywiście czułem wszystkie spojrzenia osób znajdujących się w Wielkiej Sali na mojej klatce piersiowej. 
Szybko ubrałem bluzę Oriona nie zabijając jej dziękując w myślach Merlinowi, że jestem od niego niższy. Rzuciłem Gryfonowi koszulę w twarz i powiedziałem:
- Masz mi ją odkupić.
Kiedy to powiedziałem zarzuciłem torbę z książkami na ramię i odwróciłem się. Usłyszałem jeszcze jak Orion powiedział,  żebym zostawił jego bluzę na łóżku po czym sam ruszyłem do dormitorium. 
***
Jak zwykle rano szedłem do Wielkiej Sali na śniadanie. Mijałem zmęczone dzieciaki, które mimo zmęczenia śmiały się lub po prostu uśmiechały się rozmawiając ze swoimi przyjaciółmi. Rzadziej można było spotkać w jakimś ustronnym miejscu całującą się parę.
Kiedy znalazłem się w Wielkiej Sali usiadłem na swoim miejscu przy stole nauczycielskim witając się z innymi nauczycielami. Zrobiłem sobie tosty z dżemem. Kiedy nalewałem sobie soku z dyni zlustrowałem stół Ślizgonów. Czasem czułem się jakbym to ja był ich opiekunem , a nie Horacy, bo on praktycznie się nimi nie interesuje. Dodatkowo zna tylko imiona tych, którzy są w jego głupim klubie plus Severus, który prędzej czy później się tam znajdzie.
Przy stole gdzieniegdzie nie było uczniów co oznaczało, że jeszcze nie wstali, albo po prostu przyjdą później. Zabrałem się za jedzenie tosta. Żując powoli każdy gryz rozglądałem się po sali.
Zauważyłem, że do sali weszło kilkorgu uczniów w ty. Severus. Widać było, że niedawno był na dworze. Lekko się uśmiechał, miał rumieńce na policzkach, a włosy zostały roztrzepane przez wiatr. Poszedł na woje miejsce i zaczął rozmawiać z resztą ze swojego dormitorium. Kiedy Malfoy o coś go zapytał wzruszył ramionami, ale na jego ustach wciąż błąkał się lekki uśmiech. Długo to nie potrwało, bo jak się okazało Potter celowo popchnął Wilsona tak by na niego rozlał się sok dyniowy. I tak jak podejrzewałem Severus zaczął robić przedstawienie.
Jedno wiem. Póki chodzi do tej szkoły nigdy nie będzie nudno.
Kiedy doszło do momentu kiedy zielonooki zdjął koszulę każdy bez wyjątku patrzył na Severusa.
Jego klatka piersiowa była zarysowana przez mięśnie. Chłopcy zapewne zazdrościli mu mięśni, a dziewczyny śliniły się na ten widok. 
Patrzyłem na niego osłupiały. Uwielbiałem podziwiać piękno, a to było piękne. Nigdy nie miałem dziewczyny, ani chłopaka, nigdy też nie zastanawiałem się bardziej jakiej jestem orientacji.
Zawsze w cieni przyglądałem się pięknym dziewczynom i chłopakom. 
A z tego co zaobserwowałem przez te wszystkie lata mogę szczerzę przyznać, że Severus jest inny niż ci, którzy obserwowałem.
Ma w sobie coś. Sam nie wiem co, ale chyba tajemnicę, której nie chcę nikomu zdradzić.   

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Libster Awards #2

3 komentarze:
Zanim zacznę.. Od razu przepraszam, że to nie jest rozdział, ale nie miałam czasu pisać, a teraz muszę wziąć się bardziej za naukę, ale postaram się wstawić rozdział jak najszybciej ;)

To tak ekhem.. 
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”.
Jest przyznawana dla blogów jeszcze nie rozpromowanych, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.
Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.Nominowały mnie Zuzia Włodarczyk i Emelia "Dravelia" DSE  z bloga http://hogwart-szkola-na-wesolo.blogspot.com/

A teraz odpowiadam na wasze pytana:
1. Wolisz dom czy mieszkanie? Dlaczego?

Hmm.. to jest trudne pytanie. Nigdy nie mieszkałam w mieszkaniu zawsze w domu i chyba wolę mieszkanie.
2. Lubisz gotować?

Ja dobrze robię tylko jajecznicę. Naleśniki zawsze mi się nie udają, a ziemniaki prawie zawsze przesolę :D 
3.  Chciałabyś, żeby na podstawie Twojego bloga został nakręcony film? Dlaczego?
Hmm... No nie wiem xD Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, więc zostawię to bez komentarza.
4. Ile masz cioć?
Dużo? To jest chyba dobra odpowiedź, bo ich jest naprawdę dużo, a ja nie potrafię ich wszystkich policzyć XD
5. Dlaczego piszesz bloga?
Gdybyście widzieli moją minę kiedy to przeczytałam... Kurde to jest trudne pytanie.. Powiem tyle. Piszę, bo lubię, a koleżanka uznała, żebym pisała książkę i potem jakoś to wyszło. To jest chyba najlepsze wytłumaczenie.
6. Który portal społecznościowy lubisz najbardziej i dlaczego?
Facebook? To chyba najlepsza odpowiedź. Dlaczego? Bardzo często tam urzęduje, ale teraz coraz mniej.
7. Lubisz bułki?
A kto nie lubi xD
8. Który nauczyciel najbardziej cię irytuje?
Hmmm.. Sama nie wiem wypadło mi czego uczy xD
9.  Czytasz mangi? Jeśli tak to: Jaką ostatnio czytałaś? Jeśli nie to: Dlaczego?
Nie czytam. Nie wiem czemu. Nie próbowałam i nie wiem czy spróbuje.
10. Jesteś za parringiem ErenXLevi? (Shingeki no Kiojin)
Jeżeli się nie mylę to jest anime, albo manga prawda? Nie oglądam i nie czytam, więc zostawię to bez komentarza.
11. Ostatnie pytanie... Hmmm.
:)

Czas na moje pytania:
1. Jaką czekoladę najbardziej lubisz?
2. Jaki jest twój ulubiony kolor?
3. Jaki masz styl?
4. Jaki chciałabyś mieć telefon?
5. Ulubiony serial?
6. Lubisz horrory?
7. Opisz siebie w trzech słowach.
8. Jakie imię ci się najbardziej podoba (męskie i damskie)
9. Tymbark vs Frugo
10. Gdzie najczęściej kupujesz buty.
11. Lubisz herbatę?

Nominuję:
- http://lilylunapotterhp.blogspot.com
-http://iskierka-milosci.blogspot.com
- http://szkarlatna-milosc.blogspot.com

Mrs Black bajkowe-szablony