piątek, 24 lutego 2017

Rozdział XXIII - Nieprzyjemne plotki

Szedłem rano na śniadanie ze Scorpiusem, bliźniakami i Veronicą. Czułem, że coś jest nie tak. Znowu słyszałem szepty, widziałem, że ludzie pokazują na mnie i patrzą ukradkiem. Naprawdę nie wiedziałem o co chodzi, ale już miałem dość.
Dłonie zaczęły mi się trząść. Tak naprawdę nie wiem dlaczego, ale po prostu zaczęły. 
- Cholera, o co chodzi tym razem? - zapytałem siadając przy stole Ślizgonów. 
- Też chciałbym wiedzieć - mruknął blondyn. 
Wiedziałem, że miał tego dość. Zawsze jak plotkowano o mnie, on obrywał. Jak plotkowano o nim, ja obrywałem. Tylko, że o mnie plotkowano częściej i to naprawdę bardzo wkurza. 
- Uspokójcie się chłopcy zaraz się dowiem - Veronica słodko się uśmiechnęła. 
Wstała i podeszła do Ślizgonek z naszego rocznika. Chwilę rozmawiały, a potem Veronica wróciła.
- Na pewno chcesz wiedzieć o co chodzi tym razem? - zapytała z troską wyczuwalną w głosie. 
- Tak, chcę wiedzieć - powiedziałem. - Nie ważne jak są okropne. Przeżyłem dużo, przeżyje i to - powiedziałem. 
- Tylko potem na mnie nie krzycz - powiedziała. - Ktoś rozniósł plotkę, że sypiasz z Riddlem, bo wczoraj wróciłeś cały czerwony i z iskierkami w oczach. 
Upuściłem swój widelec na talerz, a Scorpius wypluł swój sok dyniowy. 
- Że co proszę? - zapytał. 
- Doskonale wiemy, że to nie mógł być żaden Śllizgon - powiedział jeden z bliźniaków. - A my doskonale wiemy, że byłeś strasznie wkurzony przez szlaban z nowym nauczycielem. Czyli ktoś po prostu zauważył jak wracasz - powiedział. 
- Tym razem przesadzili - mruknąłem. - Czemu zawsze ja? - zapytałem retorycznie i schowałem twarz w dłoniach. - Chciałbym wiedzieć kto rozpuszcza plotki na mój temat - powiedziałem po chwili. 
Popatrzyłem na nich.
Veronica patrzyła na mnie i uważnie słuchała, przy okazji jadła. Bliźniacy jedli i słuchali, a blondyn wycierał napój słuchając mnie. 
- Uwierz mi ja też. Według ludzi w szkole chodzę z chłopakiem, który zdradza mnie z nauczycielem. Jasne chciałem być popularny, ale nie tak - jęknął, a ja zaśmiałem się. 
- Musisz coś z tym wreszcie zrobić - powiedziała dziewczyna. 
- Nie opłaca się - powiedziałem. - Przez sześć lat dawałem sobie radę. Teraz jest ostatni rok szkoły, poradzę sobie. 
- A nie lepiej z tym iść do profesor Manson? - zapytał Chris. 
- Pójdę - powiedziałem w końcu. - Jak nie znajdę osoby, która te plotki roznosi - dodałem. - A teraz ruszcie dupy, idziemy na Zielarstwo. 
Wstałem, a zaraz po mnie przyjaciele po czym poszliśmy przed szklarnie. Lubiłem Zielarstwo. Lubiłem też nauczyciela, który tego uczył. Profesor Longbottom. Przyjaciel moich rodziców. Nie lubiłem go tylko dlatego, że znają go moi rodzice. Po prostu profesor Longbottom jest sympatycznym nauczycielem. I uczy doskonale, widać, że o roślinach opowiada z pasją. Przy okazji też jest opiekunem Gryfonów, ale jakoś nic sobie z tego nie robiłem. Weszliśmy do szklarni. Zauważyłem, że tą lekcje mamy z Puchonami. Uśmiechnąłem się. 

Po Zielarstwie mieliśmy dwie godziny Transmutacji, potem Historia Magii, Wróżbiarstwo, a teraz moja ostatnia lekcja. Obrona. 
Staliśmy już w klasie. Tak jak Riddle zapowiedział miały być pojedynki. Klasa została magicznie powiększona, a na środku był podest do pojedynków. 
- Jak mówiłem na poprzedniej lekcji, dzisiaj będziemy ćwiczyć pojedynki. Każdy będzie walczył chociaż raz, a na koniec jedna osoba będzie miała zaszczyt walczyć ze mną - powiedział i uśmiechnął się lekko, a po klasie rozniosły się podniecone szepty. 
Wywróciłem tylko oczami. 
- Pamiętajcie. Możecie używać każdych zaklęć oprócz tych z dziedziny czarnej magii. Za każdy wygrany pojedynek dany dom dostanie pięć punktów - powiedział. Rozejrzał się po klasie. - Pierwsza para Malfoy i Jackson. 
Na podest wszedł Scorpius. Wiedziałem, że sobie poradzi, ale i tak się strasznie bałem. Przygryzałem wargę ze zdenerwowania. 
Chłopak, z którym miał się pojedynkować był Gryfonem. Miał ciemniejszą karnacje, jasne oczy oraz czarne włosy z czerwonymi końcówkami. 
Zaczęli. Na początku nie widać było kto wygra, mieli wyrównane szanse. Po jakimś czasie Scorpius był blisko dostania drętwotą, a ja zauważyłem, że chłopak, z którym walczy nie umie za bardzo obronić zaklęć, które są skierowane w nogi. Miałem nadzieję, że Scorpius też to zauważył. I tak jak myślałem zauważył. Po chwili skierował drętwotę w jego klatkę piersiową i expelliarmus w nogi. Chłopak tego nie obronił i wylądował na ścianie za nim. Blondyn szeroko się uśmiechnął i zeskoczył z podestu. 
- Banał - powiedział kiedy stanął obok mnie. 
Zaśmiałem się. 
- Tak szczerze zastanawiam się z kim ja będę walczył - powiedziałem kiedy nauczyciel wywołał kolejną parę. 
- Nie zadręczaj się tym, patrz jak walczą. 

Walczyłem jako przedostatni w parze z moją kuzynką. Wybuchnąłem śmiechem kiedy się o tym dowiedziałem. Jak już się uspokoiłem poszedłem na podest. 
- Jak widać chyba nigdy się nie pogodzimy, Rosie - powiedziałem kiedy musieliśmy pokłonić się nisko.
- Uwierz, ja nie mam zamiaru ani się z tobą pogodzić, ani dać ci wygrać - powiedziała. 
W moich zielonych oczach można było zobaczyć niebezpieczne iskierki. 
- To powodzenia życzę - powiedziałem tylko, a dziewczyna już zaczęła miotać we mnie zaklęciami. 
Nie przestawała. Zaczęła miotać każdym znanym jej zaklęciem, a ja tylko machałem różdżką używając niewerbalnie zaklęcia tarczy i od czasu do czasu się cofałem. Czekałem tylko na odpowiedni moment. Dziewczyna już powoli się męczyła. Spokojnie jeszcze chwilę. Chwileczkę. Już możesz rzucić zaklęcie. Rzuciłem niewerbalne zaklęcie rozbrajające. Nie chciało mi się używać lepszego zaklęcia i w ogóle już nie chciało mi się wstać. 
- Następnym razem Rosie poczekaj aż twój przeciwnik zrobi pierwszy ruch. Albo pozwól mu rzucić chociaż jedno zaklęcie. Może zauważysz jego słaby punkt - powiedziałem schodząc z podestu. 




Podszedłem do Scorpiusa. 
- Idiotka - mruknął.
- Może tak, ale miała dosyć dobrą technikę - mruknąłem. 
Została ostatnia para. Veronica i jakaś dziewczyna. Za bardzo nie słuchałem, więc nie usłyszałem jej nazwiska, a w ogóle jej nie kojarzyłem. 
Ta walka skończyła się szybko przegraną Ślizgonki. 
- Kiedyś ją pokonam - powiedziała wkurzona kiedy do nas doszła. 
- Każdy z was doskonale sobie poradził - powiedział nauczyciel wchodząc na podest. - Zostało nam jeszcze trochę czasu, więc tak jak obiecałem jedna osoba będzie walczyła ze mną - rozejrzał się po klasie. - Potter - powiedział. 
- Nie zgadzam się - powiedziałem od razu. 
Dużo osób patrzyło na mnie jak na totalnego kretyna. 
- Nie zgadzam się, ponieważ uważam, że były osoby, które walczyły lepiej ode mnie. O wiele lepiej. Na przykład Scorpius - powiedziałem za co dostałem od blondyna łokciem w żebra. - Więc niech profesor wybierze inną osobę - uśmiechnąłem się. 
Kiedy Tom otwierał usta, żeby coś powiedzieć lekcja się skończyła. 
Wywróciłem oczami i wyszedłem z klasy. 

1 komentarz:

Mrs Black bajkowe-szablony